środa, 15 kwietnia 2009

Nowa sarajewska świątynia


To co lubiłam od zawsze w Sarajewie to fakt, że nie było w nim wielkiego centrum handlowego. W Warszawie nie znosiłam tych wszystkich Arkadii, Złotych Tarasow, Galerii Moktów... Owszem kupowałam w nich, ale nigdy nie chodziłam tam dla przyjemności czy rozrywki. Irytowały mnie tłumy, które spędzają tam każdą wolną chwilę, cale weekendy i popołudnia. Ludzie zachłyśnięci fałszywym dobrobytem, wiejsko-miejska mentalność. ogłupienie i zagubienie w jednym. Sarajevo było od tego wolne. W Sarajewie zakupy w bardziej „luksusowych” sklepach zwykle są połączone ze spacerem i kawą na głównej ulicy – Ferhadiji. Dotychczasowe centra handlowe, które i tak były relatywnie małe, znajdowały się raczej na obrzeżach. Ludzie chodzili do nich głównie z powodu supermarketów, ale i tak pijace (bazarki) były głównym miejscem handlu. W tym kontekście pisałam już kiedyś o Markalach, więc nie będę się powtarzać.

Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że i Sarajewo wkrótce musi dotknąć współczesna forma konsumpcji, która sama w sobie staje sie celem.

Przed dwoma laty wyburzona została Sarajka – kultowy dom towarowy w kształcie olimpijskiej śnieżynki, symbol Sarajewa, punkt rozpoznawczy, miejsce spotkań. Zniszczona w czasie wojny nigdy już nie powróciła do życia. Ogrodzona straszyła spalonym szkieletem. Chyba nie dało już sie jej uratować, a może wcale nie chciano.

Wkrótce po zburzeniu rozpoczęto budowę nowego centrum handlowego. Inwestorem stal sie islamski bank BBI. Powstał wielki, nowoczesny moloch. Styl architektoniczny nie był zaskoczeniem. Taki sam ma odbudowany, również przez Arabów, słynny hotel Evropa... Trzeba przyznać, że jest estetyczny, ucieka konwencji typowych “szklanych domów“, w samej architekturze nie wyczuwa się kiczu. Ale to chyba jedyne pozytywy.

Oczywiście, można by powiedzieć, że taka jest kolej rzeczy. Miasto się odradza, reformuje, idzie z duchem czasu. Niestety centrum BBI jest kontrowersyjne pod wieloma względami. Pominę jedynie te finansowe.

Przede wszystkim to jedyne w Europie centrum handlowe, które jest podporządkowane islamskim zasadom. Nie sprzedaje się w nim alkoholu ani wieprzowiny (które to produkty we wszystkich większych marketach w Sarajewie są dostępne). Oprócz tego w centrum jest mesdžid – czyli miejsce, w którym muzułmanie mogą się modlić. Cóż z tego, że budynek jest w samym centrum, a wokół niego s dziesiątki meczetów. Przekaz jest prosty – to nasz muzułmański teren. My tu jesteśmy główni, centrum Sarajewa jest nasze!

Centrum zaskakuje luksusem. Sklepy są bardzo drogimi butikami, w którymi przeważają artykuły luksusowe. Ceny przyprawiły mnie o zawrót głowy. Szczerze powiem, że czułam się tam jak w londyńskim Harrodsie, a warszawskie Złote Tarasy wydały mi się skromnym bazarkiem. Drewniane podłogi, płyty szkła, kolumny spowite imitacją czarnego atlasu (sic!). Ludzi tłum. Chodzą grupkami– starzy, młodzi, patrzą lśniącymi oczami, zachwyceni, ale i mocno speszeni. W każdym ze sklepów obsługa niczym z wczesnych lat dziewięćdziesiątych - rzucająca się na klienta, tropiąca krok w krok, zadająca masę usłużnych i wymuszonych pytań, które zmuszają do ucieczki. Kolejek do przymierzalni brak. Po przejściu pięciu pięter (!) poczułam zawrót głowy i cóż, chyba również wstyd. Oczywiście w każdym kraju są biedni i bogaci, ale w Bośni te różnice nie są tak duże. Wszyscy są na ogół biedni. Oczywiście w Sarajewie się tego nie widzi na każdym kroku, ale ostatnie raporty są nieubłagane. Publiczne jadłodajnie wydają 100% więcej posiłków, robotnicy większości zakładów nie dostają pensji od miesięcy, zdesperowani inwalidzi wdarli się do parlamentu (dantejskie sceny, szczególnie z udziałem osób głuchoniemych i premier Branković wychodzący tylnymi drzwiami...). Kryzys nie ominął nikogo (oczywiście oprócz posłów, którzy podwyższyli sobie diety). Zmniejszone zostały pensje w firmach prywatnych, w szkołach i na uniwersytetach, w mojej organizacji od stycznia ludzie pracują za darmo...

Centrum handlowe BBI stanowi ogromny kontrast wobec obecnej sytuacji. Oczywiście lansowana jest odwrotna wizja. Podkreśla się przede wszystkim fakt, że w centrum znalazło pracę około 1000 osób. To oczywiście jest niezaprzeczalny plus i warto o nim pamiętać, ale jak długo utrzymają się te miejsca. Kto będzie kupować w tych sklepach?

Ale zostawmy już niesprawiedliwość społeczną, etykę, moralność i te wszystkie zjawiska, które właściwie, mówiąc oględnie, wyszły z użycia. Oprócz tego to są sprawy uniwersalne i być może centrum BBI nie jest tu żadnym wyjątkiem. Sprawa ma również wymiar bardzo symboliczny oraz mocny lokalny wydźwięk.

Arabskie centrum handlowe z wielką pompą zostało otwarte nie przypadkowo 6 kwietnia – w Dzień wyzwolenia Sarajewa. Podczas gdy zdesperowani pracownicy komunikacji miejskiej strajkując sparaliżowali ruch, otwarciu centrum towarzyszył koncert, na którym główną gwiazdą był Kemal Monteno (Sarajevo, ljubavi moja...) Abdulah Sidran, boszniacki poeta i zaangażowany polityk partii SDA, napisał specjalny wiersz na tę okazję, którego recytację pokazano na scenie i wielkim telebimie. A niechże i tak było. Muzyka i sztuczne ognie jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Najgorsze jednak jest to, że otwarcie nowej świątyni konsumpcji (o zdecydowanie islamskim zabarwieniu) zostało w bezpośredni sposób powiązane z.... dziećmi Sarajewa, które zginęły w czasie wojny. Wszystko to za sprawą, oczywiście kontrowersyjnego, ale o tym innym razem, pomnika poświęconego najmłodszym ofiarom wojny, który znajduje się po drugiej stronie ulicy. Dyrektor banku BBI w Bośni zwrócił się publiki takim słowami: „Na przeciwko nas znajduje sie pomnik dzieci Sarajewa. Oddajemy im ten plac (pomiędzy centrum a pomnikiem – przyp. aut.). Dzieci sprawiają, że idziemy naprzód“. Inwestor, który po prostu uporządkował teren przed swoim budynkiem, postawił kilka ławek i koszy na śmieci, oficjalnie ogłosił się sponsorem i patronem głównego placu w mieście. Dla jasności pomnik od centrum jest oddzielony szeroką ulicą, te dwa elementy nie stanowią wspólnej kompozycji przestrzennej. Nie przeszkodziło to jednak nikomu, żeby stworzyć iluzję i połączyć te dwie rzeczy. Centrum handlowe vs. dzieci ofiary wojny. Nikt nie podniósł głosu, ani stowarzyszenie rodziców tych dzieci, ani zwykli mieszkańcy. Oni są zadowoleni, centrum jest pełne ludzi. Nawet w mojej organizacji w pewnych kręgach tylko o tym sie mówiło przez parę dni (oczywiście podkreślając islamski charakter tego miejsca!). Za parę tygodni pewnie już nikt nie będzie tego wspominał. Miasto wchłonie nowy element, a jego mieszkańcy nie będą sobie wyobrażać bez niego Sarajewa, tak jak kiedyś nie wyobrażali sobie go bez Sarajki.












Sarajka




Zdjęcia

(1) Kenan Efendić
(2), (3) www.sarajevo-x.com
(4) www.walter.cjb.net

I na koniec żart:

- Znaš li kako se zove Robna kuća ‘Sarajka’?
- Ne znam.
- Pa, Muslimanka.