czwartek, 4 lutego 2010

Długie brody i krótkie spodnie


We wtorek, bośniacko-hercegowińskie media ogłosiły, że przeprowadzono największą w powojennej Bośni akcję policyjną. Celem była mała wieś Gornja Maoča zamieszkana przez tzw. wahabitów czyli przedstawicieli odłamu Islamu, przez niektórych traktowanego jako sekta. Wahabizm to właściwie doktryna religijno-polityczna powstała w XVII wieku na półwyspie arabskim, która głosi powrót do źródeł wiary, dosłownie interpretuje Koran, a jej wyznawcy i zwolennicy kierują się życiem proroka Mahometa.

W Bośni zjawisko wahabizmu pojawiło się wraz w wojną, podczas której braciom w wierze przyszli z pomocą arabscy mudżahedini, czyli islamscy bojownicy gotowi umrzeć za swoją wiarę. Ci którzy nie dostąpili tego „zaszczytu”, pozostali w Bośni i ze wsparciem takich państw jak Arabia Saudyjska i Jordan, krzewili nowy wymiar islamu. I chociaż „arabska kultura” a szczególnie islamski radykalizm w arabskim wydaniu nie bardzo pasowały do „europejskiego” wymiaru kultury bośniackich muzułmanów, to mimo wszystko zniszczona wojną Bośnia, z doświadczeniem zbrodni ludobójstwa i czystek etnicznych, w pewnym stopniu nie zdołała się oprzeć wahabitom, w szczególności, że ich metody były bardzo dopasowane do aktualnych potrzeb społeczeństwa (znaczne wsparcie finansowe i „duchowe”). Tak też rozpoczęły się liczne małżeństwa Arabów z Bośniaczkami, budowano meczety w arabskim stylu (w Bośni meczety są raczej typu tureckiego, co jest oczywiście pozostałością po Turkach osmańskich) przy których działały centra „kulturalno-oświatowe” wydające propagandowe broszurki i organizujące darmowe kursy arabskiego, wykłady tematyczne, spotkania, wycieczki, szczególnie dla młodych zbłąkanych dusz, które w powojennym i transformacyjnym chaosie próbowały odszukać swoją tożsamość…

Szczyt rozwoju działalności bośniackich wahabitów miał miejsce kilka lat temu, kiedy to np. organizacja Aktivna Muslimanska Omladina potrafiła w centrum miasta zorganizować propagandową akcję wykorzystując „ogłupiające” (sama widziałam i nazwać tego inaczej nie mogę) filmy o dżihadzie, świętej wojnie i promujące najbardziej radykalne formy Islamu. Stanowisko Wspólnoty islamskiej (Islamska zajednica – oficjalny organ zrzeszający muzułmanów, na którego czele stoi zwierzchnik tytułowany Reisu-l-ulema) było raczej neutralne, a reis Mustafa ef. Cerić niby nie popierał działalności, ale też wypowiadał się przeciwko.

Kres nadmiernej aktywności wahabitów przyszedł wraz z tragiczną śmiercią w wypadku samochodowym jednego z przywódców ruchu – Jusufa Barčića w 2007 roku oraz z niedawnym aresztowaniem Abu Hamze – Araba który stał na czele wielu wahabijskich akcji a także oskarżonego o powiązania z Al- Kaid i światowym teroryzmem (chociaż nie popieram arabskich ekstremistów, akurat tego typu oskarżenia śmierdzą z kolei na bushowską „wojnę z terroryzmem”, która jest jedną z największych porażek politycznych). Wahabici zostali zatem osłabieni, ale nie znaczy to, że zaprzestali swojej działalności. Jedynie wycofali się ze sfery publicznej, ograniczając się do publikowania radykalnych islamskich treści na anonimowym portalu Droga wiernych (www.putvjernika.com) oraz nielicznych incydentów na przykład napad na uczestników pierwszego Queer Festivalu który nawet ni paradowali przez miasto, a czekali na wejście do Akademi sztuk pięknych w której odbywał się festiwal.

Wracając jednak do wyżej wspominanej enklawy – to wieś Gornja Maoča położona na przysłowiowym końcu świata, zamknięta dla mediów i innych przybyszów, była ostoją wahabitów których przywódcą jest Nusret Imamović. Jak piszą gazety wiodły do niej drogowskazy w języku arabskim, szkoła podstawowa była prowadzona według jordańskiego planu nauczania, a poligamia, w Bośni zabroniona, była stałą praktyką. Jedyne prawo jakie obowiązywało na tym obszarze to szeriat, a wszelkie przyjemności typu muzyka (nawet jako sygnał telefonu komórkowego) srogo zabronione, nie wspominając już o masochistycznych praktykach typu kopanie w polu w upale przy rozpalonym ognisku. To oczywiście bardzo kontrowersyjne informacje i kto wie na ile sprawdzone a ile z nich obrosło w mity. Niestety świeższych wiadomości brak, ponieważ ostatnio każda próba dotarcia dziennikarzy do wsi kończyła się zatrzymaniem, przeszukaniami, przebitymi oponami i groźbami a nawet fizycznymi atakami ze strony mężczyzn z długimi brodami i w przykrótkich spodniach (wahabici strojem chcą się upodobnić do wyglądu Mahometa).

Jednak trzeba mieć na uwadze, że zorganizowana akcja Światłość w której uczestniczyło ponad 600 policjantów i antyterrorystów była wymierzona w coś poważniejszego niż radykalne obyczaje. Już od dawna podejrzewa się, że bośniaccy wahabici mają związki z Al-Kaidą, a wieś być może jest nawet obozem treningowym dla islamskich terrorystów (oskarżenia prawdopodobni są trochę na wyrost, ale związki wahabitów z kryminałem nie są czystym wymysłem). Pod zarzutami o posiadanie broni ciężkiej, oraz o nakłanianie do religijnej nietolerancji (na wspomnianym wcześniej portalu) zostało zatrzymanych siedem osób, w tym jak podają agencje, przywódca grupy Nusret Imamović. To znak, że bośniackie Ministerstwo bezpieczeństwa postanowiło rozprawić się ze zjawiskiem, które do tej pory dla wszystkich, łącznie z oficjalnymi zwierzchnikami islamskimi, było solą w oku.


 Scena z nowego filmu Na putu (W drodze) Jasmile Žbanić, który traktuje o wahabitach właśnie