piątek, 2 września 2011

Balkans 2011

Zuza ma 20 lat i przypomina mi trochę mnie samą z przed lat.  Z tym, że ja byłam na pewno większym tchórzem. Albo większą realistką.
Zuza idzie, głównie pieszo, przez Bałkany. Wyruszyła z Polski w lipcu, teraz jest już w Kosowie. Ma cholernie ciężki plecak, 14 różnych (równie ciężkich) map, nóż (którego zdaje się właśnie zaczęła używać) a także wiarę w ludzi i otwarty umysł. Nie ma też prawie pieniędzy, ale taki był plan. Jakiś czas temu była u mnie w Sarajewie. Sama zaproponowałam jej nocleg, bo mnie ujęła tym swoim pomysłem. Było trochę różnych perypetii, ale w końcu wszystko się wyprostowało. Teraz śledzę jej losy na stronie którą prowadzi, nie powiem, że nie bez lekkiego niepokoju, ale też mocno trzymam kciuki i wierzę, że jej się uda. Pieprzyć logikę i zdrowy rozsądek, niech żyją marzenia. Każdy ma swoją miarę, poczucie ryzyka i tego się trzymajmy.

Sretno ti bilo, Zuza!


fot. ze strony autorki

p.s. Po zakończeniu podróży, możecie się  na blogu spodziewać wywiadu z Zuzą. Tymczasem zapraszam do czytania jej dziennika.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Przyszedł bankier i zapytał jak się mieszka

Blog, choć wiem, że haniebnie wręcz go zaniedbuję, tak jak przynosił kiedyś, tak przynosi i teraz rozmaite historie, ludzi, pytania, spotkania. Zawsze mnie zaskakuje ten odzew, a wyobrażam sobie jakie doświadczenia mają blogerzy z tysiącami czytelników dziennie. Zdarzały mi się różne absurdalne propozycje, od poszukiwania zaginionego dziadka partyzanta do prośby o znalezienie mieszkania w bardzo konkretnych budynkach poprzez psychodelicznego artystę, który sprzedając swoje dzieła chciał mnie wciągnąć w ratowanie dzieci ofiar wojny w Bośni (nie zważając na fakt, że zazwyczaj te dzieci są już dorosłe). Było też spotkanie z bardzo sympatycznym biurem podróży planującym wycieczki szlakiem Andricia dla niemieckich turystów (pozdrawiam panów!) oraz parę osób prywatnych, z którymi do spotkania doszło. Nie wspominając już o dziesiątkach listów z odpowiedziami na pytania dotyczące Sarajewa. Ale powiem szczerze, że jak napisała do mnie pani Malwina Wrotniak z portalu finansowego Bankier.pl to się jednak zdziwiłam, bo co jak co, ale do finansów to mi daleko, z której strony by na nie nie patrzeć. Ale wkrótce się okazało, że bankier.pl nie zajmuje się tylko kursem franka, zestawieniami giełdowymi, ale też opisuje życie Polaków mieszkających w różnych dziwnych miejscach i stara się pokazać realia życia tam panujące. Pomysł jest wdzięczny, bezpretensjonalny i kiedy zaproszono mnie do udzielenia wywiadu w ramach cyklu Tam mieszkam chętnie się zgodziłam. Bo ja po prostu lubię mówić o Bośni.

Zapraszam na pierwszą część wywiadu. Za tydzień będzie następna, bardziej praktyczna.

Update: jest już i druga część

czwartek, 18 sierpnia 2011

B&H dla początkujących

Niby dwie (głupie z założenia) Amerykanki rozmawiają o skomplikowanej sytuacji polityczno-społecznej w Bośni. Ale tak szczerze, mam za sobą setki takich konwersacji :) Fajne, bo zrobione przez Bośniaka Igora Kapetanovicia. Udało mu się wyśmiać i ignorancję cudzoziemców, ale też absurd tych wszystkich podziałów kraju. Sama często czuję się zażenowana paradoksalnością tego co ludziom o Bośni opowiadam. Uwielbiam te miny mówiące same za siebie ("Gdzie ty mieszkasz?!)

Oprócz tego muzyczna pocztówka z Mahali tego samego autora.











czwartek, 21 lipca 2011

Spotkanie w Południku!

Nie, nie umarłam!

Zapraszam na spotkanie w Południku Zero. Punktem wyjścia będą małżeństwa mieszane, ale to tak naprawdę to tylko pretekst żeby szerzej poopowiadać o Bośni i Sarajewie i odpowiedzieć na wszystkie nurtujące Was pytania.

Do zobaczenia 27 lipca 2011 o 19.00 w Południku Zero przy Wilczej 25 w Warszawie!


wtorek, 22 marca 2011

Może nie piszę ostatnio na blogu...

....ale można mnie za to poczytać w Wysokich Obcasach. Temat wciąż ten sam - Bośnia :) Roztrąbiłam o tym już na wszystkie strony, więc z góry przepraszam wszystkich znajomych królika, że ja znowu o tym, a tych którzy nie słyszeli, zapraszam do lektury i oczywiście komentarzy. Cóż nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie dodała, co prawda oszczędzę wam pełnego wymiaru tekstu (oczywiście sporo go skrócili), ale wspomnę jednak, że tytuł nie mój i że motto artykułu jest wyjętym z kontekstu cytatem z tego okropnego nacjonalisty Laticia i że bynajmniej się z nim nie zgadzam, a wręcz przeciwnie. Ale wiadomo, redaktorki zarobione po uszy, temat przewrotny, a poza tym to się czepiam  z manierą żółtodzioba. A niech tam. Kto mądry to i tak zrozumie  i żadne tam motto tego nie zmieni.
Poza tym życie pędzi, nowa niezwykła praca powoli staje się starą niezwykła pracą. Wiosna co zrobi krok na przód, to znowu dwa do tyłu. Poza tym wszystko po staremu i nie wiadomo: il je vedro il oblačno...


<