sobota, 16 października 2010

Nasza Angelina


Bośnia dopiero co dochodzi do siebie po wyborczej gorączce (polecam tekst na zaprzyjaźnionym blogu ), ale na nudę nie możemy narzekać. Słynna posiadaczka silikonowych ust, życiowa partnerka Brada Pitta i matka adopcyjna kilkorga dzieci – Angelina Jolie, wkroczyła w bośniacką rzeczywistość już jakiś czas temu, ale historia nabiera rumieńców. Zacznijmy od początku. Już ładnych parę mięsięcy temu, zupełnie niespodziewanie, hollywoodzka para Jolie-Pitt nawiedziła Goražde - miasteczko we wchodniej Bośni, oraz, żeby było śmiesznie Međeđę (czyt. Medziedzia). Sama nazwa jest z resztą odpowiednikiem polskiego przysłowiowego „Pipidówka“ co polskie ucho może chyba wychwycić. „Brangelina w Pipidówku!“, krzyczały mniej wiecej w tym tonie nagłówki gazet i portali. I o ile brzmiało to absurdalnie i dość groteskowo, to jednak cel wizyty był bardzo szczytny. Bowiem Angelina Jolie jest oficjalnym ambasadorem dobrej woli UNHCR-u i wypełniając swoje obowiązki, odwiedziła uchodźców i przesiedleńców (w większości kobiety) w kolektywnych centarch, w których żyją od czasu wojny. Zdjęcia Angeliny i zasuszonych bośniackich staruszek rzeczywiście mają w sobie coś urzekającego. Dla mnie osobiście Angelina dotąd była postacią kompletnie nierealną, tak jak z resztą wszyskie gwiazdy Hollywoodu, aż tu nagle nabrała cech osoby z krwi i kości. Dziwne to było. Możecie się tylko domyśleć jakie miało znaczenie dla lokalnych mediów i zwykłych obywateli. Wszyscy mówili o Angelinie, ale niestety dokumentacja przyjazdu, oprócz tej oficjanej, była słaba. Bośniaccy paparazzi się nie popisali, więc nie wiemy czy Angelina zjadła ćevapy, wypiła bośniacką kawę zagryzając ją baklavą, ale i tak stała się swojską, naszą, równą babką, w zwykłej kurtce, z długimi włosami w nieładzie i szerokim uśmiechem. Chyba z resztą o to chodzi w byciu ambasadorem dobrej woli. Ale na tym historia się nie kończy. Ona się w tym miejscu dopiero zaczyna. 




Wizyta była, minęła i powoli odchodziła w zapomnienienie, aż w pewnym momencie wybuchło nowe zemieszanie. Film! Angelina, wzruszona sutuacją kobiet, które spotkała, postanowiła spróbować swych sił jako reżyser i ogłosiła, że zamierza nakręcić film o ostatniej wojnie w Bośni i Hercegowinie. Nie były to słowa rzucone na wiatr i już wkrótce wiadomo było, że serbska telewizja Pink, która także emituje swój program w regionie i jest jedną z najpopularniejszych, odrzuciała propozycję współpracy z Jolie przy kręceniu filmu z powodu jego scenariusza. Media w BiH szybko sobie przetłumaczyły, acha,  Serbowie nie chcą kręcić filmu, w którym jest pokazana prawda o ich roli w czasie wojny...
Peany na cześć Angeliny trwały nadal, szczególnie gdy dowiedziano się, że główną rolę powierzyła nie jakiejś tam zagranicznej gwieździe, ale sarajewskiej aktorce Zanie Marjanović. Pochwałom nie było końca... Zana w wywiadach opowiadała o wspaniałym przygotowaniu Angeliny, ale szczegółow scenariusza nie zdradziła. Wkrótce, jak to bywa z tajemnicami, wyszły na jaw i wywołały burzę. 

Przewodnicząca Stowarzyszenia Kobiet ofiar wojny Bakira Hasečić w imieniu swoim i członkiń zaprotestowała przeciwko kręceniu filmu, ponieważ kobiety, ofiary gwałtów w czasie wojny, ponoć miały w scenariuszu zostać ukazane w złym i nieprawdziwym świetle. Tutaj trzeba koniecznie wtrącić coś co jest nieodzowne dla zrozumienia całej tej historii. Tajemnicą poliszynela jest w Bośni fakt, że wyżej wymienione stowarzyszenie, oraz stowarzyszenie Matek Srebrenicy, to organizacje, które już dawno przestały bronić swych członkiń a zajęły się raczej polityką. Kobiety z tych stowarzyszeń, często starsze, niewykształcone, z ogromnymi traumami z przeszłości i niepewnym statusem materialnym, stały się obiektem politycznej manipulacji z jednej strony, ale też ważnych faktorem życia publicznego z drugiej. Przewodniczące tych organizacji często zabierają głos w sprawach, o których nie bardzo mają pojęcie, a ten głos jest najczęściej sterowany przez partie nacjonalistyczne. Najsmutniejsze jest to, że przewodniczące też już dawno przystały na profity płynące z ich działalności, profity osobiste ma się rozumieć. Niestety mamy tu do czynienia z klasyczną pułapką. Podnieść głos na te kobiety znaczyłoby podnieść głos na ofiary, a tego nikt nie chce i nie tylko ze strachu czy poprawności politycznej ale właśnie z poszanowania dla ofiar wojny, szczególnie kobiet, które nacierpiały się wyjątkowo okrutnie. 



Ale wracając do tematu, do prasy przeciekły informacje, że film zatytułowany „Untitled love story“ opowiada o bośniackiej muzułmance, która zakochuje się w swoim serbskim oprawcy, który gwałcił ja podczas wojny. To wywołało burzę i oficjalny protest Stowarzyszenia Kobiet Ofiar Wojny. I w sumie, można by, zważając na kontekst i bardzo specyficzny charakter tego stowarzyszenia, rozumieć obawy tych kobiet. Nie oczekujmy od nich rozważań dotyczących wolości artystycznej, cenzury itd. Moim zdaniem one, jako ofiary, miały prawo poczuć się zaniepokojone. Niestety prawo do tego niepokoju wykorzystały w sposób dla siebie bardzo typowy, który zaowocował  niemałym skandalem, a mianowicie minister z Federalnego Ministerstwa Kultury Gavrilo Grtahovac cofnął pozwolenie na kręcenie filmu w Sarajewie... A w świat poszła informacja: bośniacki rząd zabronił Angelinie kręcenia filmu w Bośni. Jolie zaprosiła Bakirę Hasecić na rozmowę a ta odpowiedziała jej bardzo znaczącym komunikatem: „Nie ma takiej potrzeby!”

Burza nadal trwa, minister kultury Kantonu Sarajevo Emir Hadžihafizbegović obwieścił, że takie pozwolenie wydaje on i że jak Grahovac chce to może nasłać na niego policję. Głos zabrały rozmaite artystki, w tym Jasmila Żbanić, reżyserka filmu Grbavica“ i „Na putu“ oraz nadworna chorwacka komentatorka i pisarka Slavenka Drakulić. Stanowisko mają bardzo podobne: przy całym szacunku dla ofiar nie mają one prawa do cenzury sztuki. A mnie zastanawia jedno. Jak hollywoodzka gwiazda, o ile plotki o tym scenariuszu są prawdziwe, poradzi sobie z takim tematem, który jest na tyle odważny i mimo wszystko oryginalny, że nie zniesie żadnej banalizacji, powierzchowności i uproszczeń. Przekonamy się o tym już wkrótce. 

Update czyli telenoweli z Angeliną w roli głównej ciąg dalszy (19.10.2010.):


Minister Grahovac jednak się opamiętał i cofnął swój własny zakaz kręcenia filmu w Sarajewie. Jolie w międzyczasie wydała komunikat o tym, żeby nie osądzać filmu przed obejrzeniem, a producent "Scout Film" dostarczył ministrowi scenariusz, po przeczytaniu którego okazało się, że kontrowersyjnego wątku wcale tam nie ma... Media spekulują, że autorem plotek jest Željko Mitrović, dyrektor telewizji Pink, który rzekomo miał odrzucić propozycję Jolie, a tak naprawdę to nie spełniał wymogów...  Jeśli rzeczywiście to prawda, to Željko miał duże wyczucie w czarnym PR. Skandal szyty na bośniacą miarę!

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

czyli tak czy siak film powstanie, tylko nie wiadomo, czy będą zdjęcia w Bośni, tak? no chyba, że minister kultury (Emir Hadžihafizbegović) dogada się z ministrem z ministerstwa kultury (Grahovac)... bardzo to skomplikowane; widziałem, że część zdjęć kręcona jest w Budapeszcie, jak Bośnia postawi weto, pewnie całość tam machną

pozdro z NS

Anonimowy pisze...

a, zapomniałem pogratulować sąsiadowi reelekcji ;)

Unknown pisze...

Bardzo interesujący problem i niezwykle wrażliwie przekazany ... Superrrrr !!!

Mamy w Warszawie i Łodzi swoje problemy. Dużo irytacji, wstydu i zniechęcenia. Mnie trzymają w sferze wysokich standardów tylko dwie poważne "sprawy" ... Jedna w Warszawie i Jedna w Sarajewie...

kry pisze...

No tak, jak czytam co sie w Polsce dzieje, to juz wole "Nasza Angeline" :)

beharliblog pisze...

No właśnie droga Kry, no właśnie...:) Oj, chyba długo cię w Polsce nie było...? :)
Srdacan pozdrav:)
m.

kry pisze...

No, nie tak znowu dlugo. Pod krzyzem bylam! Ale teraz to sie nie zapowiada, wiec robcie co chcecie, byle do lata byl spokoj i mniejsze bezrobocie :)

beharliblog pisze...

Dobrze, dobrze, na pewno zrobimy:). Chwilowo mamy tu np. "festiwal przepraszania". Normalnie - "hepek! to działa!":)
"Nadrealisti, eto to je to!":):):)
Srdaczności z kraju-raju!
m.

Anonimowy pisze...

Hej Krysia, wyszła nowa książka Stasiuka, a w niej Bośnia, w końcu chłop zjechał z dawnej trasy i wjechał w środek Bałkanów; w jednej recenzji gość pisze tak: "Literacko znakomity jest obraz Sarajewa w deszczu i hotelu Holiday Inn, który pośród ruin stał bezpieczny, nawet niedraśnięty pociskiem. Serbowie nie strzelali w budynek, bo wiedzieli, że mieszkają tam dziennikarze. „Tak jakby całe to widowisko urządzono właśnie dla nich – pisze Stasiuk"
i tu pojawia się pytanie do Ciebie; coś budzi moje podejrzenie,rzeczywiście nie strzelali do Holiday Inn, czy po prostu ten hotel odbudowano po wojnie jako jeden z pierwszych, a Stasiuk sobie dośpiewał teorię? Jak to było?
pozdro z Sadu

kry pisze...

O, ciekawe, umknela mi ta ksiazka, wiec nie moge ocenic, ale znajac Stasiuka to on zawsze wszystko opisuje okiem wrazliwego i uwaznego, ale jednak turysty. I chyba bardziej chodzi mu o poetyckosc przekazu i "bajdurzenie" o zapomnianej Europie srodkowo-wschodniej, niz o fakty. Przynajmniej ja mam takie wrazenie, szczegolnie po Babadag. Sam hotel nie zostal zburzony, ale byl ostrzeliwany. Nie wiem kiedy i przez kogo. Zdjecia sa np. na tej stronie: http://www.visitsarajevo.ba/history/the-siege/ (14 zdjecie od gory po lewej).

p.s. Masz jakies miejsce na podlodze w tym Sadzie?

Anonimowy pisze...

tak też myślałem, że jest w tym jakaś naginka, co oczywiście nie znaczy, że nie lubię jego prozy, bardzo ją lubię! to tyle, jeśli chodzi o wyznania:-)
a miejsce się znajdzie, pewnie!
wpadacie? zapraszam serdecznie

kry pisze...

Stasiuk jako pisarz mnie nie porwal, ale cenie go jako wydawce. To troche taki Gutek ale litatury a nie filmu.

Poki co sie nie wybieramy, ale tak kontrolnie pytam. Mielismy byc w N.S. w pazdzierniku, bo byla promocja sic!-a, ale w koncu sie nie wybralismy i bardzo zaluje. No w kazdym razie, dobrze wiedziec na przylosc jakie sie ma zaplecze :)

Anonimowy pisze...

pewnie, póki tu jestem, macie metę na luzaku :-)

Chihiro pisze...

Angielskie gazety tez sporo pisaly o tej sprawie. Przede wszystkim o sporze miedzy samymi kobietami bosniackimi, niecheci wiekszosci wobec Bakiry Hasečić, ktora wlasnie ich zdaniem miesza sie zbytnio w polityke. Kobiety, z ktorymi rozmawial dziennikarz artykulu, ktory czytalam w "Guardianie", ofiary gwaltow, nie byly przeciwne filmowi, ale byly przeciwne temu, ze pani Hasečić wypowiada sie w imieniu WSZYSTKICH kobiet.
Ja nie mam zdania, filmu nie widzialam, podobno nawet nie ma on jeszcze scenariusza. Nie lubie oceniac dziela przed jego powstaniem, uwazam taka postawe za bzdurna. Nie wierze natomiast, by Jolie chciala wyrzadzic swoim filmem komukolwiek krzywde.

kry pisze...

Chihiro-> bardzo sie ciesze, ze nie wszystkie zagraniczne media podniosly te sprawe do rangi sensacji. W bosniackich mediach niestety nie odnalazlam glosu tych kobiet, samych ofiar, ktore opowiadaly sie przeciwko Bakirze, ale dobrze wiedziec, ze jednak takie sa. Moze latwiej cos takiego powiedziec zagranicznemu dziennikarzowi niz na wlasnym podworku, a moze ja cos przeoczylam...

Co do scenariusza to wierze, ze jednak jakis jest, bo przeciez zdjecia juz trwaja w Budapeszcie. Mam nadzieje, ze nie jestem naiwna w swym przywiazaniu do logiki (chociaz z Hollywodem to kto ich tam wie!;).